Chłopak odwrócił się z ukosa do dziewczyny, analizując wzrokiem jej poczynania. Lexie wygląda na iście zajętą, śmiga na ekranie z jednego pliku do drugiego, więc się nie leniwi. Zachowaj sobie, pyskaty młodzieńcze, na inną okazję te dociekliwie zauważenia na temat jej manier. Teraz to by było mocno nie na miejscu...
Westchnął szeptem, ponownie wstając. Znowu lepiej zapozna się z budynkiem, a zaczął już gdy poszedł po koce. Mniej więcej wiedział obecnie jak najszybciej przemieszczać się po pomieszczeniach tego... Nie wiedział jak to nazwać. Powiedzmy, że to był domek na czarną godzinę. Jego właściciele dobrze pomyśleli, ulepszając piwnicę.
Dotarł do kuchni. Zachodzące słońce wpadało do środka przez nie do końca spuszczone rolety, dodając pomieszczeniu melancholijny wygląd. C4A przesunął palcem po nowiutkich meblach i sprzętach - ani okruszka kurzu. Wania mawiał o takich domach "pożeracze własnych odchodów". A po co ja o nim w ogóle wspominam? No i masz, a miało być bez sentymentów...
Lyi znalazł saszetkę kawy. Wsadził ją do ekspresu i nastawił wodę w urządzeniu na grzanie i czekał aż brązowa ciecz wypełni podstawiony kubek.
- Wanieczko... Chcę, bym się mylił. - pomyślał głośno.
Tak naprawdę jego prawdziwe "imię" to 3X13, lecz Wanieczka bardziej się przyjęło. Sam je wymyślił, stylizując się na rosyjskiego żula. On wolał ukrywać swoje pochodzenie w biedzie i smrodzie wódki. Chociaż wcześniej z wyglądu był niewiele starszy od Lyiacon'a, to wtedy można było pomyśleć, że to ojciec i syn. Zaniedbany, zarośnięty... Wrak człowieka. Nie do rozpoznania.
Guziczek zaświecił na zielono, dając znać, iż kawa już gotowa. Po krótkiej chwili namysłu chłopak nastawił jeszcze jedną. Być może będzie tak, że nie będzie mógł zmrużyć oka.
Ci dwaj nie znali się w grupie za dobrze, lecz po spotkaniu po latach nie można wybrzydzać. W ciągu niecałych dwóch miesięcy stali się nierozłączalnymi partnerami do polowań i rajdów jak ze stalkerowych opowieści. Po pół roku Wania ni stąd, ni zowąd zmienił nastawienie. Unikał kontaktów, na pytania odpowiadał krótko, potykając się o własny język oraz dostawał ataków paranoi. Potem łącze z nim całkowicie się urwało.
Wziął krótki łyk napoju bogów. Drugą, cieplejszą kawę niósł Białemu Krukowi. Uwaga, żeby nie wylać iii... gotowe.
- Jeśli jest coś, co mogę zrobić, to mów. Chcę być w czymś przydatny. - zaoferował, lecz odpowiedziała mu cisza. Cóż, zaproponuje to później - Swoją drogą, skąd się wziął twój przydomek, jeżeli mogę wiedzieć? - chciał dodać jakiś żart o KKK (o ironio, to pierwsze co mu się skojarzyło), lecz się wycofał, wiedząc, że go spali.
<Lexie? A potem wbudujemy Lyi'owi funkcję robienia kawy.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz