Godzinę przed zakończeniem lekcji usłyszałam od Camy, że Neko skończyła już lekcje, ale miała zamiar na mnie poczekać. Skoro tak powiedziała to nie miałam się czym martwić. Po zakończeniu lekcji wyszłam ze szkoły z nadzieją, że tuż obok bramy zobaczę swoją małą dziewczynkę. Ale tak nie było! Coś mi mówiło, że wpadła w kłopoty i nie myliłam się, naprawdę wpadła w kłopoty, a dowiedziałam się o tym
od kolegi Neko, który podbiegł do mnie, prosząc mnie o pomoc w
uratowaniu Neko, wszystko wyjaśniając oraz zaprowadzając mnie do miejsca
w którym była uprowadzona. Idąc za nim dotarłam do jakiegoś miejsca. Będąc w środku zobaczyłam małą Neko, która była przywiązana. Wiedziałam, że to przeze mnie wpadła w te tarapaty. Zapach osób które przebywały w tym miejscu był mi bardzo znany. Postawiłam kilka kroków do przodu będąc bardzo blisko mojej małej dziewczynki to było jednym z najgorszych moich poczynań. Zostałam obezwładniona przez łańcuchy i to nie byle jakie. Nie dość, że zatrzymywały moje moce to w dodatku miały kolce co raniło przez to moje ręce. Jednak nie mogłam od tak się dać poddać. Widząc znajomą twarz kogoś z mojego towarzystwa wiedziałam, że muszę coś zrobić. Wyrwałam się z łańcuchów robiąc przy tym sobie okropne rany, ale przecież to nic dla mnie. Moje ciało potrafiło się samo zregenerować jak tego tylko chciałam. Podeszłam do Neko.
- Neko czy nic ci nie jest? - spojrzałam na nią. Uniosła swoją dłoń i przejechałam po jej policzku. Ona otworzyła oczy. Jednak tutaj popełniłam błąd. Wreszcie ona jest servamp'em a one na widok krwi zamieniają się w coś co każdy by nazwał "bestia". Tak też było z Neko. Wpadła w szał, a ludzie którzy zagrażali jej życiu już nie żyli. Szalała i nawet nie mogłam do niej podejść. Próbowałam, ale ona jakby mnie nie poznawałam.
- Neko to ja Sakura - powiedziałam, a ona stanęła i przyjrzałam się mi. Podeszłam do niej powolnym krokiem z delikatnym uśmiechem na twarzy. Spokojnymi krokami podchodziłam do niej coraz to bliżej po czym mocno ją przytuliłam.
- Już dobrze Neko. Nic się już nam nie stanie - wyszeptałam.
Ona już spokojna powróciła do swojej normalnej formy. Pogłaskałam ja po główce.
- Neko poczekaj tutaj na mnie. Ja zajmę się pewna osobą - nie miała prawie sił, ale była przytomna. Oparłam ja o ścianę.
- Neko poczekaj tutaj na mnie. Ja zajmę się pewna osobą - nie miała prawie sił, ale była przytomna. Oparłam ja o ścianę.
- Yhym... - wymruczała, a ja się lekko uśmiechnęłam do niej.
- To czas rozstrzygnąć to pomiędzy sobą - powiedziałam.
Mój mistrz wyciągnął swój miecz z pochwy. Zrobiłam to samo ze swoim, Murasame. Moją krew zaczęła spływać po ostrzu, błyszczący czerwony strumień krwi zaczął spływać przy końcu że samego czubka skropiło się kilka kropel. Mój wygląd już nie był taki sam jak przedtem, wyglądałam inaczej.
- Czyli każdy zobaczy nasz pojedynek? - spojrzałam się, a on pewny siebie przytakną i ruszył do boju.
Mistrz był silniejszy ode mnie, ale on nie poznał jeszcze mojej siły gniewu. Mój Murasame był gotów, w przeciągu sekundy moje ostrze zetknęło się z ostrzem moje przeciwnika. Byłam zła i to bardzo. Gdyby nie to, że skrzywdził moją Neko nie doszło do tego. Nie walczyłam na poważnie. Walczyłam tak jak zawsze, a on był już zmęczony. Moje oczy zmieniły kolor dając mi znak, że inni przeciwnicy się zbliżają. Jednak nie miał zamiaru grać czysto - pomyślałam sobie po cichu, odetchnęłam po czym potraktowałam ich wszystkich poważnie, aż za poważnie. Neko zabiła większości z nich, ale pozostało jeszcze kilkoro. Spojrzałam się w jej kierunku. Tam zobaczyłam jak ktoś mierzy w nią mieczem. Ochroniłam ja. Ostrze przebiła mnie na wylot.
- Sakura nie! Tylko nie ty! - widziałam jak zaczyna płakać i się denerwować.
- Spokojnie wszystko będzie w porządku - uśmiechnęłam się. - Teraz przyglądaj się uważnie i jak coś ci będzie zagrażać to daj mi znać. Obronie ciebie chociażby za cenę swoje żyła - uśmiechnęłam się. Widać było, że po przemianie straciła dużo energii.
Musiałam się szybko że wszystkim rozprawić. Jakby nie było Murasame wciąż pożądał mojej krwi, której w końcu mi zabraknie. Używając swojego ostatecznego ataku pokonałam mistrza. Przebiła swoje ostrze w jego serce po czym wyjęłam je. Schowałam Murasame z powrotem do pochwy. Podeszłam do Neko. Spojrzałam się po raz ostatni na swojego mistrza.
Widziałam tylko jak ostatni raz zawiesza na mnie swój wzrok. Byłam smutna, ale gdyby nie dopuścił się do tego, aby skrzywdzić moją Neko, nigdy byśmy nie musieli ze sobą walczyć. Wzięłam na ręce Neko. Wychodząc z tamtego miejsca zaczęłam śpiewać kołysankę, aby rany osobom które przeżyły uleczył się oraz było to moje pożegnanie z nimi z moją tak zwaną niegdyś rodzina.
- Neko... - wyszeptałam jak skończyłam śpiewać i byłam wystarczająco daleko od tamtego miejsca. Neko otworzy powoli swoje kocie oczka.
- Sakura... Przepraszam - powiedziała ze łzami w oczach.
- To ja przepraszam, gdybym była bardziej ostrożniejsza nic by ci się nie stało. Przepraszam ciebie - otarłam jej łzy. Będąc prawie przed samym domem, położyłam Neko na ziemię, aby samodzielnie poszła na swoich nogach.
- Sakura opatrzę ci twoje rany - powiedziała zatroskanym głosem biorąc mnie za rękę.
Byłam jej naprawdę wdzięczna, że tak była skłonna mi do pomocy. W odpowiedzi przytaknęłam jej głową. Weszliśmy do środka, a Neko zajęła odpowiednio się mną. Po zakończeniu opatrywaniu moich ran usiadła blisko mnie.
- Neko, wybacz że musiałaś się przemienić i mi pomóc w dodatku zobaczyłaś mnie ze strony, której nie chciałam ci pokazywać. Przepraszam cię - powiedziałam ciszej. - Gdybym tylko była ostrożniejsza nie musiałabyś znosić czegoś takiego. Naprawdę ciebie przepraszam - nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy.
<Neko?> wybacz, że tak długo czekałaś ^ω^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz