wtorek, 1 sierpnia 2017

Od Gabriela CD Mawry

Gabriel od dawna był w tej branży. W końcu musiał coś wymyślić, do kogoś się upodobnić by go nie znaleźli. Ani bracia, ani ojciec. Życie uciekiniera... Trickstera, weszło mu w anielską krew aż za dobrze. Wiadomo, że ci co kiedyś byli najlepsi, równie dobrze radzą sobie w byciu najgorszymi. Z łatwością dowiedział się gdzie ecie-pecie pracuje, o której kończy, co robi później. Cały plan jej dnia był dla niego bardzo prosty. Wybrał się do dziewczyny wcześniej niż miała wracać do domu. Wendigo nie cierpią gdy narusza się ich teren, prawda? Jak najlepiej podrażnić drapieżnika jak nie wchodząc do jego jaskini? Niektórzy ludzie mają podobny odruch " TEREN PRYWATNY". A że blondyn nie miał innego pomysłu na Mawrę, poszedł własnie w tym kierunku. Zakasłał rękawy i zaczął zabawę. Zepsuł windę gdy tylko rudowłosa poszła do pracy, a później wśliznął się do mieszkania nim wróciła właścicielka. Oj no... "przypadkiem" zniszczył jej kilka figurek gdy dostały się do jego dłoni. Poprzestawiał kilka rzeczy, ot tak sobie, będzie miała trochę sprzątania, przy okazji trochę sobie poszuka tego i owego. Rozejrzał się po mieszkaniu, pogrzebał tu i tam, znalazł kila ciekawostek o zielonookiej. Wiedział kiedy była już na schodach. Wyczuł ją. Zostawił otwarte drzwi i zniknął z widoku. Gdy wpadła do mieszkania, stał oparty w głębi pokoju, w miejscu gdzie reakcję dziewczyny będą najlepiej widoczne. Z rozbawieniem obserwował jej poczynania. Gdyby nie zaśmiał się słyszalnie dla niej to może by się nie wydał, ale to tylko czyniło tą sytuację bardziej komiczną z jego perspektywy, bo dziewczyna była zdrowo wkurwiona. Na jej słowa znów się cicho zaśmiał.
- Wendigo robią sobie zazwyczaj zapasy z ludzi. Składają je pod piwnicami lub kopią wgłębienia pod domami... - powiedział niemal tonem znawcy, pogodnie jak to on. - Tu raczej ciężko to zrobić.
Drzwi lodówki otworzyły się, po chwili zamknęły. Tam też nie było widać niczego podejrzanego.
- A może trzymasz ich po porcjowanych w zamrażarce? - zapytał rozbawiony.
Odsunął się od lodówki, a za nim wypadły dwa papierki po cukierkach. Oj... Czy to nie jest jak znaczenie terenu? Hah! Typowe dla Trickstera zostawiać papierki po słodyczach.
- Nie jem ludzi. - powiedziała poirytowana, zbierając ścieżkę papierków i wyrzucając do kosza.
Zaśmiał się cicho. To dobrze świadczy, o niej. Chodź jest dość zaskakujące. Jak na tą rasę.
- O proszę! Ktoś ma piękną samokontrolę! - powiedział z uśmiechem.
Usiadł na kanapę, zakładając rękę na zagłówek i nogę na nogę, uwidaczniając się w całej okazałości. Już miał powiedzieć " Tu jestem!" Jednak nim się obejrzał dostał w łeb. Zaskoczony, stwierdził po chwili, że to miotła. Zwykła, słomiana miotła. Nim zareagował, dostał jeszcze dwa razy po ryjcu. Później zaczął uciekać. Uczepił się sufitu, w koncie pokoju. Dostał po dupie, poczuł się jak prawdziwy Anansi! "Pan Pająk"! Zazwyczaj pajączki siedzą w kątach pokojów i też obrywają miotłami. Za to powinien ją uraczyć takim gniazdem pająków w kącie pokoju. Duużym gniazdem, czerwonookich pajączków.
- Aj! - zeskoczył i pobiegł przez pokój stając po drugiej stronie stołu w jadalni. Zastanawiał się czy dalej się śmiać, czy ją udobruchać? Chodź zabawa była niezła.
Z każdym razem gdy próbowała, ominąć stół, Garbiel od razu biegł na drugą stronę. Uniósł ręce w obronnym geście, dobra, spróbuje na ją udobruchać.
- Dobra, Mawra, spokojnie... - Ja chciałem tylko pogadać...
Tego akurat powiedzieć nie zdążył... Bo dostał czymś po oczach. Cholernie mocnym. Piekącym. Zamknął je i zasyczał. Czuł jakby stado mrówek chodziło mu pod powiekami.
- Ał! Noż cholera! Czekaj! Pas! Stop galop! Już dość! Chceę.. Zawiesić broń! - zakrył głowę, zanim czymś dostanie.

<Mawra?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2