poniedziałek, 26 czerwca 2017

Od Davida do Hieremihel'a

Archanioł? Czyli jednak anioł. Szczerze? Nigdy nie sądziłem, że trafię od tak sobie na niego, raczej bym w to powątpiewał, gdybym w ogóle o tym myślał. A co do jego słów o zwierzątku i eksperymentach, naszły mnie dwie wizje. Pierwsza, to było zoo. Tak jak trzymają delfiny w niewoli i każą im skakać przez płonące obręcze, tak wyobraziłem sobie siebie na ich miejscu. A co lepsze, gdyby ktoś chciał popatrzeć na syrenkę, mógłby zejść na dół i poobserwowaliby nas jak inne morskie zwierzęta - pod wodą. A ja bym nie tylko nie miał swej wolności, ale i godności przez brak jakiejkolwiek przestrzeni osobistej. Druga wizja to było przywiązanie mnie do łóżka i wpierw wczepienie nie wiadomo czego, a potem powolne krojenie mojego ciała, możliwe, że bez znieczulenia, aby sprawdzić co mam w środku i jak reaguje na ból. Czy jestem jak człowiek, czy może my niczego nie czujemy? Jak ryby, jesteśmy niby nieme i nie krzyczymy?
- Wiesz, dobrze by było, gdyby tutaj już nie pływali. Jakby złapali młodsza koleżankę mojej siostry... co to by było... - odwróciłem wzrok w kierunku morza i się załamałem. Wyobraziłem sobie biały ogon w sieci i krzyk ten małej Rebeci, a potem płacz Monici, która by się rzuciła jej na ratunek. A ja zapewne straciłbym je obie, gdybym nie zareagował w dobrym momencie. Ta myśl była tak przygnębiająca, że marzyłem w tej chwili o tym, aby jakiś wieloryb połknął cały ich statek.
- Dużo was tam jest? - spojrzałem na niego kątem oka. Jak widzę, nie tylko ja podczas rozmowy patrzę się w oczy; robię to, bo bawią mnie luzie, kiedy próbują uciec ode mnie wzrokiem. W moich syrenich stronach takie uciekanie jest oznaką poddania i strachu, dlatego prawie nikt tak nie robi (zawsze musi się ktoś znaleźć, chociaż jedna osóbka, prawda?).
- Tak. Myślałeś, że jestem jedyny? - zaśmiałem się cicho pod nosem, a Jeremiel lekko się uśmiechnął. - Całe królestwo. W tym regionie mieszkamy, bo w dalszych głębinach czają się okropieństwa - ponownie spojrzałem w kierunku wody. Jej widok i szum mnie uspokajał, a co lepsze, z widoku zniknął kuter rybacki. Z jednej strony dobrze, ponieważ nie zaśmiecał mi tego widoku, ale z drugiej źle, bo nie wiadomo co może się z nimi, albo z moimi towarzyszami stać. Zostało mi tylko mieć nadzieję, ze nikt nie będzie na tyle głupi, aby teraz wypływać. Na szczęście król nie pozwala syrenom wypływać na powierzchnię, bez szczególnej przyczyny; mnie się to nie tyczy, skoro zamieniam się w człowieka. - A co do ich połowu, to za nim by mnie sprzedali, wróciły by mi nogi. Ich wyśmieli, a mnie pewnie by zabili, albo torturowali, żebym się wygadał jak to możliwe - dodałem.
- Długo ci ogon wysycha? - pokręciłem głową. Dawno z nikim tak spokojnie nie rozmawiałem, bez żadnych zahamować, powątpiewań, czy to dobry pomysł i innych takich rzeczy, a to pewnie dlatego, że był Archaniołem i mnie stamtąd zabrał.
- Zależy od słońca - podniosłem wzrok na niebo. - Jeszcze jakieś parę minut - stwierdziłem. Dotknąłem swoich łusek, które były w połowie suche i robiły się coraz twardsze. - Skoro cię interesują ludzie, to może wybierzesz się ze mną do miasta? - zapytałem patrząc na niego. - Oczywiście gdy ogon zniknie - dodałem szybko, aby nie było żadnych wątpliwości.

<Hieremihel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2