piątek, 21 lipca 2017

Od Andreas'a c.d Noctis'a

Westchnąłem ciężko kiedy mój obiad nie dotarł na czas, a telefon dał znać iż właśnie minął jego czas. Chory ubrałem się do wyjścia, w swój jakże ukochany płaszcz. Ciekawe czemuż to Noc nie przyniósł mi duszy, ktoś mu przeszkodził ? Ta, zdecydowanie to musiało być powodem. Jeszcze nie zdarzyło mu się zapomnieć o jedzeniu dla mnie, jak widać musiałem go znaleźć i z nim poważnie porozmawiać, ewentualnie pomóc mu. Zdenerwowany, z paczką chusteczek w ręce skakałem z budynku, na budynek. Skrzydła bolały przez gorączkę, więc nawet ich nie używałem. Stanąłem na skraju jednego z dachów budowli, kiedy to zauważyłem zaginionego, otoczonego przez dwóch durnych typków i mój obiad, który jeszcze żył. A więc tak to wyglądało.  Zeskoczyłem na dół i powoli zmierzałem w ich kierunku, każdemu uważnie się przyglądając spod przymrużonych oczu, które były czarne. Tak miewałem jak byłem doprawdy wkurwiony i głodny zarazem.
- Kim oni są, to przez nich mój obiad nie dotarł na czas? - spytałem Noca wyciągając chusteczkę z opakowania, by w nią kichnąć, co zrobiłem w porę.  Dodatkowo miałem tik nerwowy, czyli drgającą powiekę.
Brunet kiwnął głową, a ja pokręciłem głową z załamaniem. Wytarłem czubek nosa i schowałem papier do kieszeni.
Uśmiechnąłem się z lekka złowieszczo i pstryknąłem palcami odbierając to co mi należne, czyli duszę. Ta od razu została przeze mnie wchłonięta, a tęczówki wróciły do odcienia błękitu. Ciało tejże ofiary pało z impetem na ziemię. Kto jest pierwszy? Śmierć i chuj mnie obchodzą pozostali, może jestem z tego względu egoistą, ale Szatan czy Bóg chcą mieć je dla siebie i je kisić zamiast robić pożytek. Choć znałem kilka demonów co żywili się tak samo jak ja.
- Od razu lepiej - westchnąłem z ulgą doprowadzając się do ładu. Czarny dym, który mnie otaczał znikną. - Jeśli oni ci przeszkodzili jesteś doprawdy idiotą, chory muszę się fatygować by jeszcze ciebie zabrać, tak samo jak jedzenie - syknąłem. Wskazałem kościstą ręką na demona, a potem na wstawionego anioła. - A jeśli zobaczę was dwóch, przeszkadzających mu w donoszeniu prowiantu, to obiecuję jedno... Nikt z was klątw nie zdejmie, ani wasi rodzice i będę patrzeć  z przyjemnością, jak się będziecie kurwa męczyć - warknąłem łapiąc Noctisa za ucho. - A ty za m-mną... A-apsik! Do domu-u A-apsik! - zakryłem dłonią nos, kiedy to choroba o sobie przypomniała w formie ataku kichania. Jednakże, nie puściłem swojego demona, lecz ciągnąłem go w kierunku mieszkania. Zignorowałem tamtą dwójkę, jeśli mieli coś do powiedzenia, to proszę bardzo, chętnie ich wysłucham. O ile im wcześniej nie powybijam zębów i nie połamie kości.
- Aua! Przepraszam kochanie, to się więcej nie powtórzy! Au!- pokręciłem głową patrząc z politowaniem na niego. Wgryzłem się w dłoń do krwi, z której nabrałem trochę do ust. Wyplułem ją na chodnik i otworzyłem portal prosto do domku. Pchnąłem błękitnookiego do przodu, dodatkowo posyłając kopniaka w pośladek, kiedy pojawił się nasz transport. Brunet wleciał w niego, a ja ruszyłem spokojnie za nim smarkając w kolejna chusteczkę. Zerknąłem tylko przez ramie piorunując tamtych dwóch wzrokiem, po czym poszedłem w ślady Noc'a.
Pojawiłem się w mieszkaniu tuż obok swojego partnera. - Nic nie mów - bąknąłem pod nosem, widząc, że ten już miał zamiar się tłumaczyć. Zdjąłem buty i płaszcz, po czym poczłapałem na kanapę, ciągnąc znów za ucho wyższego.
- Śpisz ze mną, no i nie masz prawa opuszczać kanapy bez mojej zgody na dłużej niż trzy minuty - uśmiechnąłem się lekko. Popchnąłem go na posłanie, a ten stracił równowagę i na nim leżał. Westchnął ciężko, a ja położyłem się obok. Wczepiłem się w niego i szczelnie okryłem nas obu kocem, zyskałem z powrotem przytulanko-grzejnik. Mogłem spać i  leczyć się dalej.

< kto tam dalej ma pisać? xd Remi ?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2