wtorek, 11 lipca 2017

Od Remiela CD Noctisa

Chłopak o oczach koloru mchu szedł w dół ulicy. Ubrany w standardowy strój - proste czarne spodnie i koszulę - wyglądał jak pracownik jakiegoś biura, albo co gorzej urzędnika skarbówki. Same te wyrażenia nie mówiły mu nic, naprawdę słabo znał się na zwyczajach przyziemnych i sam uważał za głupotę ich system. Największą zagadką były dla niego pieniądze. Jak wyprodukowanie pieniądza, może być droższe niż on sam? Popieprzone. No a religia? Ona już nawet nie przypomina religii, to kontrolowanie umysłów, na własną korzyść. Nawet niektóre jedzenie nawet nie przypomina jedzenia... Mają nawet kartofle w proszku. Ciekawe ile z tego rzeczywiście jest kartoflem.
 Jego głowę jednak aktualnie zaprzątały inne myśli. Wiadomości usłyszane od jego szpiega, były bardziej niepokojące. Tak. Remiś miał szpiega. Cholernie dobrego. Zofiel był jego najlepszym informatorem. Szczerze ufał swojemu podwładnemu, który ryzykuje dla niego życiem. Jakoś nie mógł się skupić na tych iście hiobowe wieściach. Miał ochotę się napić... Ściślej rzec biorąc, upić. Znaleźć przydrożny monopolowy i go opróżnić. Tak porządnie się nawalić, by wrócić jak szpadel do Gabriela, albo nie wrócić w ogóle. W swoim długim życiu, aż tak upił się tylko raz... i chodź twierdził, że nigdy więcej tego nie powtórzy, to chyba nie zdawał sobie sprawy że po zaledwie kilkunastu latach powtórzy swój wyczyn. Nie obchodziło go, że odwala później ekscesy, które normalnego anioła by załamały, a człowiek zapadłby się ze wstydu pod ziemię. Może dlatego że Remiś nie miał wstydu. Ma niezachwianą reputację tam gdzie powinien i to się dla niego liczy. Jego ekscesy nie dochodziły do Nieba (i chwała Jasności!), także nikt nie wiedział, że na przykład na wezwanie przyjaciela pojawił się w aucie nagi z pszczołami. Każdy może mieć gorszy dzień prawda? A i ten nie należał do najlepszych nawet dla takiego pewniaka jak on.
Kilka przecznic dalej było kasyno. Lepsze to niż nic. Na pewno jego goście nie siedzą przy suchych gardłach. Jego nogi same prowadziły go do celu, gdy był zamyślony i wręcz zatopiony we własnych myślach. Nagle usłyszał krzyk. Zmarszczył brwi. Głośny niewątpliwie kobiecy krzyk. Zatrzymał się i odwrócił w stronę źródła dźwięku. Jakieś kilkanaście metrów przed nim od prawej biegła jakaś kobieta. I to jak na 15 centymetrowe obcasy to i tak szybko darła. Że też płeć piękna potrafi biegać w czymś tak niestabilnym. Dostrzegł jej napastnika. Szybko pojął iż nie jest to zwykły wygłodniały kundel. To był duży czarny i zdeformowany wilk. Jeśli nie mutant, to na pewno demon. Zbyt szybki dla dziewczyny. No to żeś sobie odpoczął Remiś - pomyślał i z westchnieniem ruszył w tamtą stronę. Bo to jego cholerny obowiązek. Przerośnięty zwierzak zdążył ją już dopuść, w końcu miał sporą przewagę nad przyziemną. Nim zareagował usłyszał trzask kręgosłupa. Mógł tyle nie zwlekać. Zrobił prosty gest ręką, a napastnika odrzuciło o najbliższe drzewo. Podszedł do ciała. Tak nieruchomego jak tylko martwi potrafią. Przyjrzał się paskudnej ranie. Nie żeby nie widział gorszych , ale i tak wyglądała paskudnie. Złamany kark mocno odznaczył się pod powoli siniejącą skórą. Jego zaskoczenie brało się być może z ludzkiej formy demona albo raczej z okularów przeciwsłonecznych na nosie. Albo typek ma światłowstręt albo ja się świecę jak dupa świetlika?
 Nie odzywał się, a coraz bardziej bawiło go poirytowanie demona. Mimowolnie się lekko uśmiechnął, przeciągając ciszę.
- Blisko. Ale daleko mi do niego. Podpisałeś? Gdzie? - zapytał dotykając w pobliżu miejsca zranienia. Rana się zasklepiła, kręgosłup się zrósł. - Posłuchaj jeśli chcesz polować. Nic mi do tego, gdybym nie znalazł się w pobliżu miałbyś udane łowy, ale póki jestem w tym rewirze nie dam ci nikogo zabić...
Kobieta nabrała gwałtownie powierza i otworzyła brązowe oczy. Spojrzała na niego z przerażeniem.
- Sh... - anioł przyłożył palec do ust i pstryknął palcami.
W ostatniej chwili złapał głowę kobiety nim z powrotem uderzyła o bruk, po chwili i sama dziewczyna zniknęła gdy ją odesłał. Zadbał o to by nie pamiętała dzisiejszej nocy.
- Najwidoczniej już po twoim podpisie.
Uśmiechnął się do chyba demona, mało widać za tymi okularami. Anioł wchłoną światło w siebie, do lekkiej migoczącej poświaty, bo jeszcze biedakowi oczy wypali, a już nie raz tak się przypadkiem zdarzyło. Podniósł się i westchnął.
- Ja idę się uchlać, tak jak aniołom mojej rangi nie przystoi, a ty jak chcesz w ramach rekompensaty możesz uchlać się wraz ze mną. - rozłożył ramiona. - Wybór należy do ciebie. Mi dziś wszystko jedno.
Na serio. Nawet towarzystwo demona, mu kompletnie nie przeszkadzało. i tak jego priorytetem jest zaliczyć zgon tej nocy.  Ruszył w jego stronę i go wyminął.
- Idziesz Zgniły Chłopcze? - zapytał z rozbawieniem. - Nie zapomnij plecaka. Bo nie tylko zdobycz ci ukradną.

<Noctis? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2