czwartek, 13 lipca 2017

Od Noctisa C.D. Remiela

To już był po prostu szczyt wszystkiego. Jakbyście się czuli gdybyście zamówili sobie zajebistego hamburgera, takiego 8/10 i nagle przyszedł jakiś facet, zrzucił go na ziemie i zdeptał, a potem jakby nigdy nic zapytał czy idziecie z nim pić? No właśnie! Chyba niezbyt szczęśliwi! Gdyby nie to, że nie miałem większych szans z nim bez Andyego po prostu pokazałbym mu krótko wyjaśnił co jest moje, a co może sobie wziąć. Człowiekowi-latarce chyba skończyły się baterie, bo przygasł lekko, więc zdjąłem okulary zamaszystym ruchem i prychnąłem z oburzeniem. Zaraz po tym udałem głęboki smutek i rozłożyłem ręce w geście bezsilności.
- Jesteś okrutny. Przyzwoitemu demonowi psujesz posiłek, na który musiał samodzielnie zapracować! Chcesz żebym głodował? - zapytałem dramatycznym tonem i westchnąłem teatralnie.
Aniołopodobny pokręcił głową z niedowierzaniem. Ciężko było mi ocenić czy bardziej dlatego, że ta sytuacja wydawała mu się zbyt surrealna czy po prostu próbował opanować śmiech.
- Jeszcze do tego chcesz mnie upić? No nie ładnie, nie ładnie. Taka demoralizacja. Ty powinieneś nawracać! Co to ma być za postawa? - zapytałem wskazując na niego palcem i pomachałem nim w prawo i w lewo jakbym tłumaczył coś małemu dziecku.
Człowiek-zgaszony świetlik nadal uśmiechał się rozbawiony tą sytuacją.
- Nawracać demony? Tobie chyba jednak wystarczy alkoholu na dzisiaj - stwierdził chyba nadal nie wierząc w tak idiotyczną sytuację.
- No nie mogę i to ma być przykład do naśladowania? - zapytałem jakby z zastanowieniem.
Mój towarzysz prychnął i odwrócił się na pięcie. Nadal obserwowałem jego plecy uważnie, nie chciałem żeby się mną interesował bardziej niż to konieczne, a najlepszym na to sposobem było narzucanie się i jak największa ekspresja nie tylko w słowach, ale i gestach. Z doświadczenia to wiedziałem. Im bardziej zachowujesz się jak otwarty na innych dziwak, tym mniej ktoś ma ochotę by poznawać cię lepiej.
- Bacz na słowa, bo nie każdy może być tak rozbawionymi twoimi żartami, żeby cię nie sprzątnąć - rzucił przez ramię i ruszył dalej w interesującym go kierunku, czyli, jak mniemałem po jego wcześniejszej wypowiedzi, do najbliższego baru.
Skłoniłem się teatralnie, zamaszyście, niczym aktor schodzący ze sceny po dopiero co świetnie zagranej, nagrodzonej wielkimi brawami roli.
- Zapamiętam, mości panie - zapewniłem z delikatnym uśmiechem, w którym zawsze ludzie widzieli cień drwiny.
Nie zwracając już na mnie uwagi pokręcił głową i wymruczał pod nosem z uśmiechem coś w stylu "Co to za facet?", a potem po prostu zniknął za rogiem. Mnie ta sytuacja aż tak nie bawiła, jak mogło się wydawać, ponieważ jedzenie nie było dla mnie, bynajmniej, było dla mojego pana, który w ostatnim czasie nabawił się okropnego przeziębienia. Byłem pewny, że jeśli pojawię się później niż za godzinę z jego posiłkiem, jego groźby o torturach z wykastrowaniem mnie w roli głównej staną się bardzo prawdopodobne. Wolałem tego uniknąć, więc zgarnąłem swój plecak i poszedłem szukać innej ofiary. Dopiero przypomniałem sobie, że mój pan przecież i tak nie tknąłby kobiety, więc prawdopodobnie człowiek-latarka uratował mi jaja i to dosłownie.
Przeszedłem kilka przecznic dalej, jednak o tej godzinie mało kto się kręcił po ulicach. Kręciłem się jakiś czas między ulicami licząc na jakiś łatwy łup, czas płynął nieubłaganie, więc musiałem ruszyć dupę i samemu coś znaleźć. Kilkoma susami po schodach pożarowych dostałem się na dach najbliższego budynku. W takiej sytuacji mogłem się jedynie cieszyć, że przez posiadanie nowego pana, moje instynkty łowieckie znacznie zyskały. Ktoś w końcu musiał wykarmić tę małą mendę, co bez tego byłoby prawie niemożliwe. Rozejrzałem się po okolicy i w oczy rzucił mi się jedynie mężczyzna koło czterdziestki. Najwidoczniej wracał z jakiegoś baru, ponieważ cały czas chwiał się na boki i przewracał o własne nogi. Z braku lepszych możliwości przeskoczyłem na dach obok, a potem kolejny zmierzając do przecznicy, którą szedł. Nie mogłem ukryć lekkiej ekscytacji, która przeważnie towarzyszyła moim polowaniom. Chyba łowcy po prostu mają to w swoim instynkcie.
Zatrzymałem się nad nim i już miałem zeskoczyć, kiedy zauważyłem jakiś ruch kątem oka. Odskoczyłem do tyłu w ostatniej chwili, by nie dostać potężnym ciosem. Pierwszym moim skojarzeniem był człowiek-latarka, jednak szybko okazało się, że się myliłem. Przede mną stanął demon i to całkiem nieźle prezentujący się demon. Przynajmniej jeśli chodziło o jego siłę, bo jego prawdziwej postaci nie było dane mi zobaczyć. Wyprostował się przez chwilę nieco zdziwiony, że nie zobaczył mnie pod swoją pięścią, która zostawiła imponujący ślad w dachu budynku, jednak zaraz później jego twarz wyrażała znudzenie z lekkim zarysem uśmiechu. Otrzepał z pyłu białą koszulę, którą włożył w eleganckie spodnie, a jej rękawy podwinął.
- Czyli jednak będę musiał z tobą rozmawiać... - zaczął cicho jakby mówiąc do siebie i dodał już głośniej, jakby do mnie - Ty, dzieciaku, pozwól tu na chwilę
Uniosłem brwi i przestąpiłem z nogi na nogę. Spojrzałem za swoje plecy tam, gdzie mógłby patrzeć, gdybym to nie ja był na pierwszym planie, po czym znów wróciłem do niego. Nadal się we mnie wpatrywał z drugiego końca budynku.
- He? Mówisz do mnie? - zapytałem zgrywając idiotę, zazwyczaj to działało.
Mógł sobie mnie obrażać do woli, ale dzieciaku? No chyba nie! Nie ważne jak dziecinnie się zachowałem. Nawet jeśli był ode mnie starszy, nie będzie sobie pozwalał! Demon wysilił kąciki ust, by na jego twarzy pojawił się już normalny, lekko sarkastyczny uśmiech.
- Musiał mi się trafić taki kretyn... - znów najpierw skomentował pod nosem, a dopiero potem zwrócił się do mnie - Tak, chodź tu, aby szybko.
- Wiesz, dziadku, jakoś mi się to nie uśmiecha, bo widzisz mam zajęcie na tę chwilę - odparłem spokojnie, także z wesołym uśmiechem.
Chciał się bawić w urocze uśmiechy? Nie ma sprawy! Mogę być najbardziej pozytywną żabką w całym tym stawie! Powiodłem chwilę wzrokiem za uciekającą mi zdobyczą z lekkim żalem. Było tak blisko, ale znów musiał się ktoś dzisiaj napatoczyć. Nie nieźle. Miałem dzisiaj wyjątkowego farta do zawierania nowych znajomości.

<Vik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2