- Kochanieńki, mnie na słodkie uśmiechy nie pokonasz - powiedziałem, szczerząc swe śnieżnobiałe perełki. Moje uzębienie zawsze należało do cudownych, nawet przed demonim ulepszaniem. Staliśmy tak chwilę, niczym dwóch idiotów ze szkoły specjalnej, wymieniając się bananami. - Myślałeś o wybielaniu? Masz chyba plamkę na jedynce. Chociaż równie dobrze to może być gra świateł.
Nadal uśmiechał się jak debil. Myślał, że go zostawię? Niedoczekanie. Dobrze wiem, że ten tu oto pan nie jest niespełna rozumu. Swoją drogą, niezły z niego kanciarz. Daro trzy doby zatruwał mi głowę jakimś imbecylem, który ograbia klientów. Nie żeby mnie to specjalnie interesowało, ale kocur potrafi być gorszy od teściowej, mimo pozorów jakie sprawiał. Nie było ciężko go namierzyć, zważywszy na to, że w ostatnim czasie jest stałym bywalcem na mych włościach.
- No dobra kochanieńki, przejdźmy do konkretów - wsadziłem ręce w kieszenie spodni. Pozwoliłem sobie na teatralne westchnienie, mające podkreślić to jak bardzo cała sytuacja mi nie na rękę. Właśnie kończyłem trzeci sezon Gry o Tron. - Muszę przyznać, że zamieszanie jakie wprowadziłeś w moim kasynie ma w sobie coś majestatycznego. Naturalną klasę. - Powoli poszedłem do krawędzi budynku, nie spuszczając wzroku z demona. Ciekawe ile miał dyszek na karku?
- Są na ciebie skargi! Wyobrażasz sobie? Nora demonów, która widziała już wszystko, a ludzie się skarżą! Przez ciebie straciłem kilku klientów... - Szkoda, że moja umiejętność tworzenia była bliska zeru. Bardzo chętnie bym usiadł. Jakiś prosty stołeczek, może dałoby radę? Chociaż z drugiej strony lepiej się nie kompromitować i dalej zgrywać chojraka ze słabością do ględzenia. Tak, bardzo dobrze wiem, że mówię za dużo. Mam do tego słabość. Taki efekt uboczny po wyjściu z piekła. Kiedyś należałem do cierpliwych słuchacz, dobry kolega, doradzi, wesprze. Cholerny altruista.
- To pewnie jakaś pomyłka... - odparł luźno, wzruszając ramionami. - Nigdy mnie tam nie było.
- A ja jestem królową angielską. To stare pruchno, które pokazują w telewizji tak naprawdę to chologram - zrobiłem krok do przodu. Teraz dzieliła nas tylko przepaść między budynkami. - Długo zastanawiałem się jak to rozegrać. Żądać zwrotu pieniędzy? Zabawne. Zabronić pojawiania się? Eee, jakże denne. Mimo sprzeciwów mojej prawej ręki, chciałbym przedstawić ci propozycję. To my zagramy. Jeżeli wygram, więcej nie pojawisz się w kasynie. Natomiast jeżeli przegram... no cóż, dostaniesz trzy wybrane przez siebie życia. Ludzkie życia, żeby uniknąć nieporozumień.
<Noc?>
Nadal uśmiechał się jak debil. Myślał, że go zostawię? Niedoczekanie. Dobrze wiem, że ten tu oto pan nie jest niespełna rozumu. Swoją drogą, niezły z niego kanciarz. Daro trzy doby zatruwał mi głowę jakimś imbecylem, który ograbia klientów. Nie żeby mnie to specjalnie interesowało, ale kocur potrafi być gorszy od teściowej, mimo pozorów jakie sprawiał. Nie było ciężko go namierzyć, zważywszy na to, że w ostatnim czasie jest stałym bywalcem na mych włościach.
- No dobra kochanieńki, przejdźmy do konkretów - wsadziłem ręce w kieszenie spodni. Pozwoliłem sobie na teatralne westchnienie, mające podkreślić to jak bardzo cała sytuacja mi nie na rękę. Właśnie kończyłem trzeci sezon Gry o Tron. - Muszę przyznać, że zamieszanie jakie wprowadziłeś w moim kasynie ma w sobie coś majestatycznego. Naturalną klasę. - Powoli poszedłem do krawędzi budynku, nie spuszczając wzroku z demona. Ciekawe ile miał dyszek na karku?
- Są na ciebie skargi! Wyobrażasz sobie? Nora demonów, która widziała już wszystko, a ludzie się skarżą! Przez ciebie straciłem kilku klientów... - Szkoda, że moja umiejętność tworzenia była bliska zeru. Bardzo chętnie bym usiadł. Jakiś prosty stołeczek, może dałoby radę? Chociaż z drugiej strony lepiej się nie kompromitować i dalej zgrywać chojraka ze słabością do ględzenia. Tak, bardzo dobrze wiem, że mówię za dużo. Mam do tego słabość. Taki efekt uboczny po wyjściu z piekła. Kiedyś należałem do cierpliwych słuchacz, dobry kolega, doradzi, wesprze. Cholerny altruista.
- To pewnie jakaś pomyłka... - odparł luźno, wzruszając ramionami. - Nigdy mnie tam nie było.
- A ja jestem królową angielską. To stare pruchno, które pokazują w telewizji tak naprawdę to chologram - zrobiłem krok do przodu. Teraz dzieliła nas tylko przepaść między budynkami. - Długo zastanawiałem się jak to rozegrać. Żądać zwrotu pieniędzy? Zabawne. Zabronić pojawiania się? Eee, jakże denne. Mimo sprzeciwów mojej prawej ręki, chciałbym przedstawić ci propozycję. To my zagramy. Jeżeli wygram, więcej nie pojawisz się w kasynie. Natomiast jeżeli przegram... no cóż, dostaniesz trzy wybrane przez siebie życia. Ludzkie życia, żeby uniknąć nieporozumień.
<Noc?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz