- Zostaw go na razie. Przejedziemy do mnie i tam się nim zajmę. -
Uśmiechnęła się zachęcająco do białowłosego. Spojrzał na nią i cofnął o
krok od lawety. Naukowiec nią steryjący nawet na niego nie spojrzał.
Panowała zasada, że z reguły nikt nie interesuje się co robią pozostali,
póki nie grozi to zagładą Pazura. - Jak mam do ciebie mówić?
- Lyiacon - odparł, patrząc w ślad za odjeżdżającym mutantem. Lexie również spojrzała w kierunku Reza i westchnęła.
- Mam nadzieję, że ta metalowa czaszka wytrzymała. Jeśli będę musiała wymienić jego umysł to równie dobrze mogę wyrzycić tą kupę złomu. Mów mi Kruk, Biały, choć tak na prawdę w mowie potocznej mało kto mnie tak nazywa.
Chłopak pokiwał głową. Nie był zbyt rozmowny. Too... dobrze. Przynajmniej nie wchodzili sobie w słowo.
- Chodź - zakomenderowała i udała się prosto do własnego laboratorium. Wchodząc do środka skrzywiła się, czując znajomy zapach chemikaliów, metalu i zakonserwowanego mięsa. - Pogrzeb sobie po szafach i bierz wszystko czego ci potrzeba. Potem uzupełnię zapsy. Ludzie, którzy nad finansują o tak mają za dużo kasy. Nawet jeśli dokupią mi kilka generatorów jądrowych nawet nie zauważą zmiany na koncie. Uh... częstuj się, zaraz wrócę.
Lexie czuła się wykoń5czona. Walka, którą sto 3f r1ďrrrrczyli z Lyiaconem może nie była niczym specjalnym, jednak dla kruchego ciała była aż 2A433 laboratorium do pokoju, dotarła wreszcie do swojego śpiącego ciała. Spojrzała ponuro na wenflonu sterczonce na wszystkie strony, po czym odwróciła się i zainicjowała przemianę.
Już na wózku wtoczyła się do laboratorium, by zobaczyć nowopoznanego, siedzącego z rozgrzebanym ramieniem przed Rezem. Wielki stwór oddychał ciężko, leżąc na swoim prawym boku.
- Lepiej kończ rękę - mruknęła, podjerzdżając do przybysza i przelotnie rzucając okiem na mechanizm. - Ciekawe... pewnie nie pozwolisz mi potem rzucić na to okiem.
I odprowadzana zdziwionym spokrzeniem Lyiacona przetoczyła się do Reza. Pogładziła go pysku i ostrożnie odpięła maskę, ujawniając na w pół mechaniczne, na w pół organiczne jej wnętrze. Wszędzie było mnóstwo płynu mózgowego i oleju, jednak sam narząd wydawał się nienaruszony. Lexie odchyliła się nieco na wózku i spojrzała na przyglądającego się jej chłopaka. Uniosła pytająco brwi.
- Jesteś jej mechanikiem? - spytał, na co czarnowłosa pokręciła głową.
- Jestem jej siostrą. Zajmuje się nadnymi sprawami, na które ona nie ma czasu. Jak naprawa Reza. - To mówiąc pchyliła się, by sięgnąć po przymocowane do wózka narzędzia. Wybrała odpowiednie i zaczęła majstrować przy głowie mutanta. - Jakbyś chciał pomocy przy ramieniu to służę - rzuciła mimochodem, odpinając ostatnie elektrody, łączące drogocenny narząd zarządzania z ciałem. Następnie położyła go sobie na kolanach i silnie odpychając się rękami, przedriftowała do lodówki, stojącej w drugiej części sali. Otwrzyła ją, wybrała ze środka wolny kontener próżniowy i umieściła w nim wciąż ciepły mózg. Delikatnie zamknęła i domykając kołem szafę odwróciła do Lyiacona. - Więc?
(Lyiacon? Na prawdę nie wiem, ile to wyjdzie, ale mam nadzieję, że nie jest żałośnie mało...)
- Lyiacon - odparł, patrząc w ślad za odjeżdżającym mutantem. Lexie również spojrzała w kierunku Reza i westchnęła.
- Mam nadzieję, że ta metalowa czaszka wytrzymała. Jeśli będę musiała wymienić jego umysł to równie dobrze mogę wyrzycić tą kupę złomu. Mów mi Kruk, Biały, choć tak na prawdę w mowie potocznej mało kto mnie tak nazywa.
Chłopak pokiwał głową. Nie był zbyt rozmowny. Too... dobrze. Przynajmniej nie wchodzili sobie w słowo.
- Chodź - zakomenderowała i udała się prosto do własnego laboratorium. Wchodząc do środka skrzywiła się, czując znajomy zapach chemikaliów, metalu i zakonserwowanego mięsa. - Pogrzeb sobie po szafach i bierz wszystko czego ci potrzeba. Potem uzupełnię zapsy. Ludzie, którzy nad finansują o tak mają za dużo kasy. Nawet jeśli dokupią mi kilka generatorów jądrowych nawet nie zauważą zmiany na koncie. Uh... częstuj się, zaraz wrócę.
Lexie czuła się wykoń5czona. Walka, którą sto 3f r1ďrrrrczyli z Lyiaconem może nie była niczym specjalnym, jednak dla kruchego ciała była aż 2A433 laboratorium do pokoju, dotarła wreszcie do swojego śpiącego ciała. Spojrzała ponuro na wenflonu sterczonce na wszystkie strony, po czym odwróciła się i zainicjowała przemianę.
Już na wózku wtoczyła się do laboratorium, by zobaczyć nowopoznanego, siedzącego z rozgrzebanym ramieniem przed Rezem. Wielki stwór oddychał ciężko, leżąc na swoim prawym boku.
- Lepiej kończ rękę - mruknęła, podjerzdżając do przybysza i przelotnie rzucając okiem na mechanizm. - Ciekawe... pewnie nie pozwolisz mi potem rzucić na to okiem.
I odprowadzana zdziwionym spokrzeniem Lyiacona przetoczyła się do Reza. Pogładziła go pysku i ostrożnie odpięła maskę, ujawniając na w pół mechaniczne, na w pół organiczne jej wnętrze. Wszędzie było mnóstwo płynu mózgowego i oleju, jednak sam narząd wydawał się nienaruszony. Lexie odchyliła się nieco na wózku i spojrzała na przyglądającego się jej chłopaka. Uniosła pytająco brwi.
- Jesteś jej mechanikiem? - spytał, na co czarnowłosa pokręciła głową.
- Jestem jej siostrą. Zajmuje się nadnymi sprawami, na które ona nie ma czasu. Jak naprawa Reza. - To mówiąc pchyliła się, by sięgnąć po przymocowane do wózka narzędzia. Wybrała odpowiednie i zaczęła majstrować przy głowie mutanta. - Jakbyś chciał pomocy przy ramieniu to służę - rzuciła mimochodem, odpinając ostatnie elektrody, łączące drogocenny narząd zarządzania z ciałem. Następnie położyła go sobie na kolanach i silnie odpychając się rękami, przedriftowała do lodówki, stojącej w drugiej części sali. Otwrzyła ją, wybrała ze środka wolny kontener próżniowy i umieściła w nim wciąż ciepły mózg. Delikatnie zamknęła i domykając kołem szafę odwróciła do Lyiacona. - Więc?
(Lyiacon? Na prawdę nie wiem, ile to wyjdzie, ale mam nadzieję, że nie jest żałośnie mało...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz